czwartek, 7 stycznia 2016

hu! hu! ha! Zima zła

Minęło trochę czasu od mojego ostatniego wpisu i trochę wydarzyło się w życiu moim i maluszka. Jest już zarejestrowany na poznańskich tablicach i odebrałam dowód. W związku z tym musiałam zapłacić OC, które na szczęście wyszło całkiem niedrogie. Podczas pobytu w ubezpieczalni pan pracujący  tam powiedział, że chętnie by kupił ode mnie moje autko :).

Niedawno były też święta, więc pojechałam do mojego taty do Warszawy. Wybrałam kolej, ponieważ jechałam sama i nie czułabym się pewna w takiej podróży. Postanowiłam pochwalić się tacie moim samochodem. Pamiętając reakcje mojej mamy nie byłam pewna czy zareaguje pozytywnie na wieść o maluszku. Ale w końcu wydusiłam to z siebie i okazało się, że podoba mu się mój mały fiat. Cieszył się razem ze mną i podziwiał zdjęcia. Myślę, że jest dumny, że uzbierałam sobie na pierwsze autko. Powiedział mi, ze muszę dbać o nie. Sam miał kilka maluchów i pierwszego kupił w roku, w którym mój został wyprodukowany. Na wiosnę pojadę do niego już moim samochodem.

Jest też jedna osoba, która podczas wigilii dowiedziała się, że kupiłam autko- moja babcia. Po wspólnym świętowaniu odwiozłam ją do domu i bardzo podobała jej się jazda ze mną. Ja trochę się stresowałam, bo do tej pory tylko woziłam nim mojego Artura. Ale babcia bardzo pozytywnie zareagowała, była zadowolona z mojego zakupu.

Niestety nadeszła też zima. Śnieg spadł na drogi, co niespecjalnie mnie cieszy. Po pierwsze- nie mogę jeździć rowerem. Po drugie- martwię się o mojego maluszka. Ale jak się okazuje jest dzielny. Podczas mrozu zapalił mi za drugim razem. Poza tym mieliśmy niezłą przygodę na stacji benzynowej. Podjechałam na nią razem z Arturem. Miał mnie nauczyć tankować auto, bo do tej pory zrobił za mnie to pracownik stacji. Nie mam problemu z samym tankowaniem, ale nie umiem odkręcać zakrętki :P. I jak się okazało na stacji nie tylko ja nie potrafiłam tego zrobić. Próbował Artur i także pracownik stacji. Jak się okazało zamarzł jakiś mechanizm, który blokuje nakrętkę. Musieliśmy ogrzać go ciepłym powietrzem i wtedy w końcu wszystko "ruszyło". Maluch stał więc na noc w garażu u rodziców Artura, a nakrętka grzała się na kaloryferze. Myślę, że było mu bardzo miło, bo nie musiał marznąć. Poza tym maluszek dzielnie znosi zimę. Trochę się o niego boje, że sól go zniszczy ale staram się ograniczać jazdę. Poza tym mam nadzieje, że zima minie szybko. Jakoś nie potrzebuje jej do szczęścia.



2 komentarze:

  1. Zadbaj o konserwację, zabezpiecz wszystko jak trzeba bo jak ma jeździć w zimie to szkoda, żeby sól jemu zaszkodziła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakonserwowany jest, ale wiosną powtórzę na pewno :)

    OdpowiedzUsuń