A poniżej zdjęcie zrobione dzisiaj. W Poznaniu naprawdę ładnie słońce świeciło i autko się wygrzewało. Pierwszy raz poczułam jak skaj się nagrzewa. Kurcze, było tak ciepło że siedziałam w krótkim rękawku. W końcu też otworzyłam podczas jazdy te małe trójkątne okienka. Genialny wynalazek! Idealny dopływ powietrza- nie za duży, nie za mały :)
Przy okazji oględzin autka okazało się, że maluch nie ma filtru paliwa. Będzie trzeba go koniecznie założyć. Do tego mechanik zalecił jeszcze kilka drobnych napraw
Lucjan jest naprawdę ładnym samochodem, ale brakuje mu pewnego gadżetu. Aby uzupełnić jego wygląd udaliśmy się z Arturem na starą rzeźnię, czyli taki poznański targ staroci i bibelotów. Chcieliśmy kupić pieska z kiwającą główką. Niestety żadnego nie znaleźliśmy. Muszę chyba poszukać w internecie. Z niedzielnego wypadu na rzeźnie przywieźliśmy dwie książki dotyczące fiata 126p. Mam nadzieję, że będą przydatne w trudnych sytuacjach. Bo w końcu maluch to takie auto, które Kowalski powinien umieć naprawić sam. Jest podobno nieskomplikowany ale jak dla mnie to i tak czarna magia.
Czasami jeżdżąc moim maluszkiem czuję się jakbym przeniosła się do czasów PRL. Jak słynny Karwowski z czterdziestolatka dojeżdżam co jakiś czas autem do pracy. Ludzie są naprawdę uprzejmi na drodze, chociaż nie zawsze. Czasem jak auto mi zgaśnie denerwują się i robią jakieś dziwne manewry żeby mnie wyprzedzić. Znowu powtarza się problem z utrzymaniem auta na wolnych obrotach i po prostu gaśnie. Myślę, że jakaś porządna naprawa będzie konieczna. Ale wracając do kwestii uprzejmości raczej nie mam problemu z włączeniem się do ruchu, wszyscy mnie wpuszczają :) i czasami machamy do siebie z innymi kierowcami. Myślę, że ludzie są zdziwieni obecnością malucha a jak już zobaczą dziewczynę za kierownicą to już podwójnie. Fiat 126p to naprawdę urocze autko, chociaż robi psikusy. Mam nadzieję, że uda mi się doprowadzić go do lata do idealnego stanu i będzie wyglądał jak nowy. Musimy być gotowi do ogólnopolskiego zlotu i zaprezentować się jak najlepiej.